Poznajmy się i wspólnie zaprojektujmy Twój budynek.
Kamila Wyszkowska
Architekt IARP
W ostatnich latach w Polsce, a zwłaszcza na obrzeżach miast, jak grzyby po deszczu wyrastają nowe osiedla domów jednorodzinnych. Teoretycznie powinny być symbolem indywidualizmu, komfortu i jakości życia. Niestety, często zamiast tego przypominają szeregowe układanki, gdzie każdy budynek wygląda niemal identycznie – jakby ktoś naciskał klawisze Ctrl+C i Ctrl+V bez chwili refleksji. Elewacje różnią się tylko kolorem rynien lub odcieniem beżu. Dlaczego tak się dzieje?
Deweloperzy dążą do minimalizacji kosztów. Zastosowanie jednego projektu dla wielu budynków oznacza mniejsze wydatki na dokumentację projektową, łatwiejsze i tańsze wykonawstwo oraz krótszy czas realizacji. W dobie rosnących cen materiałów i robocizny to – z ich punktu widzenia – logiczny wybór.
Miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego lub decyzje o warunkach zabudowy często są na tyle ogólne, że nie stawiają wymagań co do różnorodności architektonicznej. Brak narzędzi prawnych sprawia, że architekt i inwestor mogą projektować „taśmowo”, bez większych konsekwencji.
Warto jednak zaznaczyć, że wiele gmin pracuje obecnie nad aktualizacją i tworzeniem nowych miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego. To szansa na zmianę – zarówno dla mieszkańców, jak i dla architektów. Warto śledzić te procesy i zgłaszać uwagi na etapie konsultacji publicznych. Dobrze przygotowany plan może zachęcać do różnorodności zabudowy, promować rozwiązania proekologiczne i dbać o jakość przestrzeni publicznej.
Zamawiający – głównie deweloperzy – rzadko oczekują od architekta indywidualnych rozwiązań. Często liczy się szybkie zatwierdzenie projektu, formalna zgodność z przepisami i jak najprostsze rozwiązania konstrukcyjne. Architekci, pracując pod presją terminów i budżetów, ograniczają się do roli „rysownika na zlecenie”. To niestety oznacza, że zamiast kreować przestrzeń, stają się jej biernymi uczestnikami.
Tu dochodzimy do sedna problemu. Wielu architektów, zwłaszcza pracujących w biurach projektowych obsługujących duże inwestycje, ma ograniczony wpływ na koncepcję osiedla. Część z nich zadaje sobie pytanie: „czy warto walczyć o jakość, skoro rynek tego nie oczekuje?”. Niestety, zbyt rzadko podejmują próbę edukowania inwestorów i proponowania alternatywnych rozwiązań.
Jednolite, monotonne osiedla to nie tylko problem estetyczny. To także:
utrata tożsamości miejsca – trudno mówić o „domu marzeń”, gdy każdy wygląda tak samo,
brak orientacji w przestrzeni – ulice bez punktów orientacyjnych są nieczytelne,
obniżona wartość architektoniczna – trudno mówić o jakości, gdy domy różnią się jedynie numerem na drzwiach.
Inwestorzy powinni zrozumieć, że jakość projektu podnosi wartość nieruchomości i komfort życia mieszkańców.
Architekci muszą przypominać sobie, że są odpowiedzialni za przestrzeń publiczną, nie tylko za projekt techniczny.
Gminy i miasta mogą i powinny wymagać większej różnorodności w planach miejscowych oraz wspierać rozwiązania sprzyjające jakości przestrzeni.
Architektura nie może być tylko powielaniem schematów.Mieszkańcy zasługują na coś więcej niż kopie i kalki – zasługują na miejsca, które są zaprojektowane z myślą o człowieku, nie o maksymalizacji zysku.
Dopóki architekci będą akceptować „kopiuj–wklej” jako standard, dopóty nasze osiedla będą tracić duszę. Ale to właśnie architekci mają moc, by to zmienić – wystarczy zacząć stawiać pytania i szukać odważniejszych odpowiedzi.
kontakt@aw-studio.eu
+48 798 855 235